„…i nie opuszczę cię aż do śmierci”. Film „Na chwilę, na zawsze” w reż. Piotra Trzaskalskiego determinuje pytania – kiedy miłość jest na chwilę, a kiedy na zawsze? Gdzie znajduje się w tym śmierć? Scenarzyści (wśród nich Paweł Domagała) poruszyli też tematy m.in. przyjaźni, rodzicielstwa, nałogów czy ciemnych stron show-biznesu.
Pola (Martyna Byczkowska) jest młodą gwiazdą muzyki rozrywkowej, która nie do końca radzi sobie z popularnością. Dla „wyciszenia” wypadku samochodowego popełnionego pod wpływem alkoholu trafia do ośrodka terapii uzależnień, gdzie poznaje Borysa (Paweł Domagała) – byłego muzyka i instruktora muzykoterapii. Pod jego pieczą wspólnie z grupą tworzą zespół muzyczny, jednak nie wszystko jest takie łatwe, jak mogło się początkowo wydawać. Tym bardziej, że między Polą i Borysem zaczyna rodzić się uczucie, a tajemnice ukrywane przez mężczyznę utrudniają relację obojga.
Swoistym chichotem losu jest to, że na co dzień unikam oglądania melodramatów, a tymczasem to właśnie film z tego gatunku zmotywował mnie do rozpoczęcia cyklu filmowego. Stało się tak z powodu nieopisanej chęci polecenia „Na chwilę, na zawsze” swoim czytelnikom. Historia opowiedziana jest płynnie, bez przeskoków czy nadmiernych przeciągnięć fabularnych. Nietypowo prowadzona kamera, niejednokrotnie przybliża perspektywę bohaterów autentycznie kreowanych przez aktorów.
Grająca główną bohaterkę Polę Martyna Byczkowska jest aktorką młodą, mimo że ma już trochę doświadczenia przed kamerą – to był jej debiut na dużym ekranie. Dodam, że debiut na tyle udany, że z zainteresowaniem będę obserwować dalszą karierę dziewczyny. Miłym urozmaiceniem jest też wyjęcie z komediowych ram Pawła Domagały. Postać Borysa została stworzona w sposób minimalistyczny, jednak jest doskonałym dowodem na to, że nie trzeba dużo, aby było sporo emocji od tych zdystansowanych, po cieplejsze. Zaskoczeniem może być pojawienie się w filmie Marty Burdynowicz – na co dzień aktorki znanej ze scen musicalowych oraz laureatki jednej z edycji programu The Voice of Poland. Wśród wychowanków ośrodka z przyjemnością zwróciłam uwagę jeszcze na Mikołaja Matczaka („Blady”), dla którego była to kolejna ekranowa odsłona (m.in. po filmie „Ostatni Komers” Davida Nickela czy polskiej odsłony serialu „The Office” na platformie Netflix w reż. Macieja Bochniaka). Zdecydowanie zapamiętywalna i warta uwagi jest też Olga Rayska grająca Candy. W filmie pojawiają się też nazwiska bardziej znane szerszej publiczności – Olaf Lubaszenko, Ireneusz Czop, Kinga Preis czy Tomasz Włosok. Są to jednak bohaterowie epizodyczni, którzy urozmaicają tło postaciom wiodącym.
Podsumowując – trzymam kciuki za powodzenie dystrybucyjne filmu. Nie należy do najlżejszych, jednak na pewno do ważnych i dobrze zrobionych. Uzupełnieniem aspektów wizualnych jest muzyka Łukasza Borowieckiego na co dzień współpracującego z Pawłem Domagałą. Dla osób znających twórczość obu panów uprzedzam – przewodnia piosenka „Milcz” po obejrzeniu filmu nabiera nowego sensu.
Wersja audio: