Zakładałam bloga z myślą o pisaniu na temat sztuk teatralnych. Obecna pandemiczna sytuacja uniemożliwia jednak chodzenie do teatru, a nie jestem do końca zadowolona z eksperymentu związanego z recenzowania sztuki obejrzanej przez internet. Dlatego kuszę się dzisiaj o napisanie kilku słów na temat przeczytanej książki. Będzie szczerze i zwięźle. „Prawda i fałsz. Herezja i zdrowy rozsądek w aktorstwie” autorstwa Davida Mameta jest obnażeniem wyznawanych od lat teorii dotyczących sztuki aktorskiej.
David Mamet – obecnie 72-letni amerykański dramatopisarz, scenarzysta, reżyser teatralny i filmowy. Czerpiąc ze swoich nabywanych przez lata spostrzeżeń i doświadczeń. Metodę Stanisławskiego określa jako stek bzdur, a jego samego ma za amatora i dyletanta. Szkoły są niepotrzebne, ponieważ ćwiczenia głosowe i fizyczne można praktykować samemu. Pozostałych rzeczy – jak grać, reżyserować, pisać – nauczą widzowie. Jeśli sztuka czy scenariusz są źle napisane, nie pomoże im nawet najlepsza gra. Czym ta „gra” właściwie jest? To bycie tu i teraz sobą. Bez całej otoczki wyimaginowanych, przypominanych na siłę emocji, bez melodyjnych interpretacji i wewnętrznych głosów. Wystarczy pewnie, z sensem mówić wyuczony tekst znajdując się w sytuacji. Na scenie bowiem nie ma postaci. Postać jest kawałkiem tekstu na papierze. Na scenie jest człowiek, który także w życiu nic nie ukryje. W związku z tym nie istnieje też coś takiego jak talent, w zasadzie nie wiadomo, czym on tak naprawdę jest. Zamiast się przejmować jego rzekomą obecnością lub brakiem, warto poprawiać aspekty, na które mamy wpływ – praca nad głosem, ciałem, czytanie sztuki, by odnaleźć w niej działanie konieczne do wykonania.
Mamet w książce porusza jeszcze wiele innych tematów. Odnosi się do prób, castingów, funkcjonowania w branży, „wielkich aktorów” porównuje do krów na targu przodu, gdzie obnoszą się ze swoim majestatem. Porusza chyba wszystkie aspekty aktorstwa. Jest kontrowersyjny, ale i szczery do bólu. A sama, z perspektywy widza obserwuję z bólem, jak bardzo szczerości i prawdy brakuje na scenie. Owszem, aktorstwo jest fizycznym rzemiosłem, podobnie jak muzyka jest matematyką. Jednak dopiero płynąc z serca, trafiają do serca. Poruszają widzów kształtując w sobie charakter odwagą i spontanicznością. Nie udając nikogo. Wystarczy być sobą. Jakie to zarazem banalne i trudne w dzisiejszych czasach.
Wersja audio: